poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 4 Szukając Alaski

Rozdział 4
"Szukając Alaski"

          Tak jak już wiecie moje życie legło w gruzach na równe 4 tygodnie. Mogłem tylko iść do szkoły i uczyć się. Na szczęście moi rodzice nie wiedzą nawet o moim wybitym barku więc nie zastanawiają się czemu się sam nie zagoił tak jak powinien. Nie będzie ich w domu przez bardzo długo. Ja nawet sam nie wiem co oni robią. Czasem naprawdę pragnę żeby tu byli, ale potem przypominam sobie, że od sprawy z Alice mnie ignorują. Jakby sądzili, że pamiętając o mnie zapomną o niej. Też tak na początku sądziłem, ale się myliłem. Tak więc, pewnie zastanawiacie się, jak to się stało, że moi rodzice nie dopilnowali mojego pierwszego polowania? (które powinienem odbyć w wieku 10 lat) To całkiem prosta historia. Zlecili to dziadkowi. Mój dziadek jest naprawdę fajny. Powiedziałem mu o tym, że nienawidzę krwi i pomógł mi przeżyć życie inaczej. Dał mi ten naszyjnik z ametystem i powiedział, że mogę żyć jak chcę. Szkoda tylko, że po tym wszystkim wyjechał i do teraz nie wrócił. Tak jakby jestem sam. To znaczy mam tylu przyjaciół z drużyny i dziewczyn które się we mnie podkochują, ale czuję się samotny. Nikt tak naprawdę mnie nie zna. Tak czy inaczej dziś jest poniedziałek. Jeden z trzech dni tygodnia w których przechodzę istne tortury. Trener uparł się, żebym przychodził na treningi i siedział na trybunach. Genialnie. Jestem zmuszony przez 3 razy w tygodniu po prawie dwie godziny patrzeć jak moi przyjaciele grają w siatkówkę, przygotowując się do zawodów na których nie zagram (idiotyczni Shey'owie). Jeśli ominę jakiś trening bez dobrego wyjaśnienia (u Puffiego dobrym wyjaśnieniem jest chyba tylko śmierć, albo wizyta w szpitalu) to zostanę wyrzucony z drużyny, albo przynajmniej wrzucony do drugiego składu, a plakietkę "kapitan" otrzyma któryś z Sheyów. Co to, to nie.
           Dzisiaj nie jest, aż tak źle bo powiedziałem Puffiemu, że muszę się uczyć na poprawkę z Historii i pozwolił mi wziąć ze sobą na salę książkę. Nienawidzę Historii, ale przynajmniej książka jest na tyle duża, że z łatwością ukryłem w niej egzemplarz "Szukając Alaski" Johna Greena. Powody były dwa : po pierwsze Puffy nie pozwoliłby mi czytać jakichś-tam książek (nawet jak są to takie arcydzieła jak "Szukając Alaski"), jestem kapitanem, muszę bezsensownie gapić się jak inni grają skoro sam nie mogę, po drugie: według moich kumpli wszystkie książki są po prostu głupimi czytadłami dla ludzi bez przyjaciół. Może wyda się wam to głupie, że robię wszystko by moi przyjaciele z drużyny sądzili o mnie jak najlepiej, może nawet sądzicie, że nawet nie są prawdziwymi przyjaciółmi, ale... Nie wiem jak to wam wyjaśnić. Może mam nadzieję, że pośród nich odnajdę prawdziwego siebie? Spójrzcie na nich. Radośni chłopacy, popularni, z bogatych rodzin, wysportowani... Ja po prostu chcę być szczęśliwy, okay? Jak na razie to co robiłem dotychczas przynosiło mi satysfakcję, ale czy jestem szczęśliwy? Głupie pytanie zadawane od wieków przez ludzi. Ja nie mam cholernego pojęcia co to znaczy "być szczęśliwym", ale tak beznadziejnie próbuję się tego dowiedzieć. Tak więc czytałem. Zatapiałem się w pięknych słowach, spostrzeżeniach, że nawet nie zauważyłem gdy się pojawiła. 
-Co tam czytasz Fire? Boisz się, że chłopacy z drużyny cię wyśmieją? - zapytała Ive. 
Przewróciłem oczami i pokazałem jej okładkę. Ona otworzyła buzię tak szeroko, że nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. 
-No co? - zapytałem, a ona się uśmiechnęła.
-Tak myślałam, że jesteś inny niż ci chłopacy - powiedziała.
Uniosłem ze zdziwienia jedną brew, tak jak to miałem w zwyczaju.
-Ta dziewczyna umrze - wskazała ręką na książkę i odeszła kilka kroków. 
-Wiem, czy tam ją już jakiś piąty raz... Kotku. - uśmiechnąłem się i zagryzłem wargę.
Rzuciła mi surowe spojrzenie, ale się uśmiechnęła i odeszła do Veronici. Zaraz... Czy ja właśnie flirtowałem z Czystą?
-Na dziś koniec treningu. Fire, chcesz coś powiedzieć swojej drużynie?- zapytał Puffy. 
Pokręciłem głową. No to teraz tylko poprawka z Historii...
November. | via Tumblr
          ****
Przepraszam, że tak krótko, ale mało czasu. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się wstawić jakiś mój szkic Johna (tak, tak, robiłam już kilka) :). Mam nadzieję, że się podoba.
Laire.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz